5 maja 2024r. Imieniny: Ireny, Waldemara, Piusa
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Limit czterech kondygnacji - Język wzorców, fragment 7

http://www.czasgarwolina.plPrzedstawiamy siódmy fragment „Języka wzorców”. Dotyczy on negatywnych doświadczeń budowy domów wyższych niż trzy piętra. Zwracam uwagę Czytelników na rodzaj argumentacji przeciwko zbyt wysokim domom – są przykładem  konserwatyzmu w praktyce.

Andrzej Dobrowolski

Limit czterech kondygnacji

...gęstość zabudowy na obszarze zurbanizowanym zmienia się: w zasadzie rośnie w kierunku centrum miasta i maleje w stronę obrzeży. Jednakże dla dobra człowieka, na terenie całego miasta, nawet w jego najbardziej zagęsz­czonych miejscach, wysokość budynków powinna podlegać ograniczeniu.

 Istnieje wiele dowodów wskazujących na to, że wysokie budyn­ki doprowadzają ludzi do szaleństwa.

Wysokie budynki nie mają żadnych prawdziwych zalet, poza spekula­cyjnymi zyskami, jakie przynoszą bankom i posiadaczom gruntów. Nie są tańsze, nie pomagają w kreowaniu otwartych przestrzeni, degradują krajo­braz miejski, niszczą życie społeczne, potęgują przestępczość, sprawiają, że życie dzieci jest trudniejsze. Poza tym są kosztowne w utrzymaniu, wpły­wają destrukcyjnie na otaczające tereny otwarte, blokują światło, powietrze i widoki. Niezależnie od tego wszystkiego, co dowodzi, że wysokie budyn­ki nie mają zbytniego sensu, empirycznie stwierdzono, że wpływają de­strukcyjnie na ludzką psychikę i uczucia.

Są na to dwa oddzielne zbiory dowodów. Pierwszy ukazuje wpływ wy­sokiej zabudowy mieszkaniowej na społeczne i psychiczne funkcjonowanie rodzin. Drugi opisuje wpływ dużych i wysokich budynków na relacje między ludźmi w biurach i miejscach pracy. Poniżej prezentujemy opis pierwszego badania. Drugi, dotyczący biur i miejsc pracy, umieściliśmy we wzorcu budynek złożony, ponieważ wiąże się on nie tylko z wysokością budyn­ków, lecz również z ich kubaturą. 

Chcielibyśmy zaznaczyć, że w następnych akapitach tylko pozornie in­teresujemy się wyłącznie budynkami mieszkalnymi. Zaburzenia psychiczne i wyobcowanie społeczne spowodowane wysokością budynków związane są również z miejscami pracy. 

Niezbite dowody przedstawia D. M. Fanning, który wskazuje na bezpo­średnią korelację między zaburzeniami umysłowymi a wysokością, na jakiej mieszkają osoby nimi dotknięte. Im wyżej umieszczone mieszkanie, tym większe prawdopodobieństwo, że jego mieszkańcy zapadną na choroby psychiczne. Nie wynika to po prostu z tendencji do wybierania wyżej poło­żonych mieszkań przez osoby podatne na tego rodzaju zaburzenia. Fanning udowadnia, że zależność jest najsilniejsza w przypadku osób, które spędza­ją większość czasu w swoich mieszkaniach. W badanych rodzinach korela­cja była najsilniejsza u kobiet, które prawie cały czas przebywają w domu; słabsza w przypadku dzieci, które nie pozostają tak długo w mieszkaniach, a najsłabsza u mężczyzn, którzy spędzają najwięcej czasu poza domem. Prawdopodobnie więc sam czas spędzany na dużych wysokościach jest czynnikiem powodującym omawiany efekt. 

Tłumaczy to prosty mechanizm: wysoko położone mieszkania unoszą lu­dzi z powierzchni ziemi, odcinają ich od codziennych, zwyczajnych interak­cji społecznych zachodzących na ulicach, chodnikach, w ogródkach czy na gankach. Ludzie pozostają sami w swoich mieszkaniach, a wyjście do świa­ta zewnętrznego wymaga od nich decyzji, która staje się formalna i krępują­ca. Gdy więc nie mają jakiegoś konkretnego celu, by wyjść z domu, pozosta­ją w nim, w samotności. Wymuszona izolacja powoduje rozstrój nerwowy. 

Odkrycia Fanninga zostały wsparte doświadczeniami klinicznymi Cappona, które opisał w 1971 roku w Mental Health and the High Rise:

  Istnieje wiele powodów, by wierzyć, że wysokie budynki mieszkalne mają nieko­rzystny wpływ na zdrowie psychiczne człowieka i jego funkcjonowanie społecz­ne. Przypuszczenie to potwierdzają kliniczne, anegdotyczne i intuicyjne obserwa­cje. Oto zestaw czynników wymienionych w przypadkowej kolejności: 

W czasie mojej pięcioletniej pracy na stanowisku dyrektora Instytutu Zdro­wia Psychicznego w klinice dziecięcej w York Township w Toronto widziałem wiele dzieci, które były kinetycznie zdeprywowane [...] deprywacja ruchowa jest dla małych dzieci najgorszym rodzajem spośród deprywacji percepcyjnych czy eksploracyjnych. Pozostawia ospałość lub nerwowość, agresywne zachowania aspołeczne lub wycofywanie się, depersonalizację lub psychopatię. 

Małe dzieci mieszkające w wysokich budynkach mają znacznie mniejsze możliwości wyglądania na zewnątrz czy bawienia się w sąsiedztwie, niż dzieci wychowywane w domkach jednorodzinnych. Skutkiem tego jest słaba socjaliza­cja tych dzieci, a przebywanie zbyt blisko dorosłych wywołuje spięcie i drażliwość tych ostatnich. 

W wysokich budynkach młodzież częściej się nudzi z powodu braku zajęcia niż w osiedlach domów jednorodzinnych. Cechuje ją zwiększone zapotrzebowa­nie społeczne na miejsca spotkań, gdzie się zagląda od czasu do czasu; ma rów­nież silniejszą skłonność do eskapizmu [...]. 

 Matki bardziej się obawiają o swoje najmłodsze dzieci, kiedy nie są w stanie ich zobaczyć w dole na ulicy ze swojego okna w kuchni. 

W wysokich budynkach panuje większa pasywność z powodu barier utrud­niających swobodne wychodzenie na dwór. Przeszkody, takie jak windy czy ko­rytarze, powodują też zwykle wydłużenie czasu i niejednokrotnie konieczność negocjowania z innymi samej podróży w pionie. Osoby pozostające w wysokich budynkach częściej oglądają telewizję. Najprawdopodobniej najmocniej dotyczy to osób starszych, które podobnie jak małe dzieci potrzebują ruchu i aktywności. Pomimo że unieruchomienie w wysokich budynkach chroni je przed wypadka­mi, to również skraca ich życie.

   Duńskie badania Jeanne Morville dostarczają kolejnych dowodów:

   Dzieci z wysokich bloków zaczynają samodzielnie się bawić na dworze w wieku starszym niż dzieci z niższych budynków. Tylko 2% dzieci w wieku od dwóch do trzech lat, zamieszkujących wysokie bloki, bawi się samodzielnie na świeżym powietrzu, podczas gdy robi to 27% dzieci z niskich budynków. 

Spośród pięciolatków, 29% dzieci z wysokich punktowców jeszcze nie bawi się sama na świeżym powietrzu, podczas gdy robią to już wszystkie dzieci w tym wieku z niskich budynków. [...] Procent małych dzieci bawiących się samodziel­nie na dworze maleje wraz ze wzrostem wysokości, na jakiej znajduje się ich mieszkanie. 90% wszystkich dzieci zamieszkujących pierwsze trzy kondygnacje w wysokich punktowcach bawi się sama na dworze, podczas gdy robi to tylko 59% dzieci z trzech górnych pięter [...]. 

  Małe dzieci z wysokich budynków mają mniej kontaktów ze swoimi rówie­śnikami niż dzieci z niskich domów. 86% spośród rocznych, dwuletnich i trzylet­nich dzieci, które mieszkają w niskich budynkach, ma codzienne kontakty z ró­wieśnikami; dotyczy to jedynie 29% dzieci z wysokich bloków.

Innych dowodów dostarcza Oscar Newman w Defensible Space. Badacz ten porównuje dwa sąsiadujące osiedla w Nowym Jorku - jedno zbudowa­ne z wysokich budynków i drugie składające się z kilku stosunkowo niedu­żych, dwupiętrowych budynków bez wind. Oba osiedla mają tę samą gę­stość zaludnienia, a dochody mieszkańców są porównywalnej wysokości. Newman stwierdził jednak, że stopień przestępczości w wysokich blokach był w przy­bliżeniu dwa razy wyższy niż w niskich budynkach. 

 Na jakiej wysokości zaczynają się pojawiać problemy opisywane przez Fanninga, Cappona, Morville i Newmana? Z naszego doświadczenia wyni­ka, że zarówno w budynkach mieszkaniowych, jak i w biurowcach kłopoty zaczynają się wtedy, gdy wysokość budynków przekracza trzy piętra. 

Z wysokości drugiego czy trzeciego piętra człowiek może jeszcze wygod­nie zejść na ulicę, a wyglądając z okna, cały czas czuć się uczestnikiem sce­ny ulicznej: widzieć szczegóły - ludzi, ich twarze, liście, sklepy. Z drugiego piętra można krzyknąć i zostać usłyszanym przez kogoś, kto właśnie prze­chodzi obok budynku. Powyżej trzeciego piętra to „połączenie" zostaje prze­rwane. Szczegóły wizualne tracą ostrość; ludzie rozmawiają o tym, co się dzieje na dole, jakby to była jakaś gra, z której są całkowicie wykluczeni. Po­łączenie z powierzchnią ziemi  z tkanką miasta staje się bardzo nikłe. Budy­nek staje się odrębnym światem, z własnymi windami i kawiarenkami. 

 Wierzymy, że przestrzeganie reguły „limitu trzech pięter" jest odpowied­nim sposobem, dzięki któremu można zachować właściwy związek między wysokością budynków a zdrowiem ludzi. Oczywiście esencją wzorca jest jego dusza, nie trzeba go traktować zbyt dosłownie. Budynek cztero- czy nawet pię­ciopiętrowy bez wątpienia może zdać egzamin, gdy go odpowiednio przygotu­jemy. Jest to jednak trudne. Ogólnie opowiadamy się za budynkami czteropię­trowymi, tylko z okazjonalnymi odstępstwami od tej reguły na terenie miasta. 

Na koniec ostatnie słowo w tej sprawie oddajemy dzieciom z Glasgow. Zrzucanie z okna monety czy kromki chleba z dżemem dziecku stojącemu na ulicy pod domem było uznanym zwyczajem w czynszowych domach w Glasgow [...]. 

Piosenka o kromce z dżemem

Jestem dzieckiem z drapacza chmur, mieszkam na dziewiętnastym piętrze,

Już nie mam po co wychodzić na podwórko,

Marnieję, odkąd przenieśliśmy się do nowego domu.

Każdego dnia dostaję bowiem o jeden posiłek mniej.

        Refren

Och, nie można rzucać kromek z mieszkania na dwudziestym piętrze,

Siedem setek głodnych dzieciaków może o tym zaświadczyć,

Wszystko jedno, czy kromka jest gruba, czy cienka, czy na niej masło, ser czy dżem.

Szansa, że nie wpadnie w nasze ręce, jest jak dziewięćdziesiąt dziewięć do jednego.

……………………………..

Napisaliśmy już do Oxfam, by uzyskać jakąś pomoc,

Połączyliśmy się, by stworzyć „kromkową" brygadę,

Pomaszerujemy na Londyn, by walczyć o nasze prawa,

Krzycząc: „Nigdy więcej domów wyższych niż rzut kromką". 

Adam McNaughton

 

Dlatego [urbanisto]: 

W obszarze zurbanizowanym, niezależnie od gęstości jego zabudowy, planuj większość budynków jako trzypiętrowe lub o mniejszej liczbie pięter. Dopuszczalne jest niekiedy przekra­czanie tego limitu, ale nie w wypadku budynków przeznaczo­nych na mieszkania dla ludzi. 

                                                                        red. Christopher Alexander

Plan odbudowy Garwolina z 1946 r. zakładał budowę w nim dwupiętrowych kamienic, licznych zieleńców, wygodnych placów. Zrealizowano tylko jego fragmenty (np. skwer Kaczyńskiego przy Kościuszki). Cóż, u nas zabrakło mądrej władzy z wolą użycia jej w dobrej urbanistycznej sprawie, choć zdarzała się w wielu odbudowywanych miastach. http://www.czasgarwolina.plAD


.